Nie wiem, ale chyba nie ma już tej prawdziwej sceny komputerowej i wystarczy poczytać, że co chwilę padają podobne słowa, że jak gdyby reklama ludzi niedouczonych, którzy próbują się nadal wybić gdzieś wyżej poprzez scenę komputerową.
Rozumiem, że to m.i. do mnie, więc odpowiem:
- Nie chcę się nigdzie wybić.
C64 - jeśli chodzi o mnie - to powrót do czasów młodości - czasu się nie cofnie, ale powspominać można i cieszy mnie, że ktoś coś jeszcze robi i ma podobne zainteresowania - drugiego dna tu nie ma...
Ja również chciałem powrócić do czasów młodości, więc ten sam klimat jaki był na scenie w latach 90-tych tzn. w pełni wolność na scenie. Dzisiaj np. ten sam Brain/Varcaus z Bielawy jest nauczycielem, a kiedyś rozrabialiśmy ile wlezie bo to było jedyne miejsce dla nas tzn. scena komputerowa C64. Ja również dzisiaj mam już prawie 40 lat, zajmuje się poważnymi rzeczami, ale poza sceną komputerową, wiele razy zaznaczałem, że robię na scenie wszystko "for fun", że chciałbym się poczuć wolny jak kiedyś za pośrednictwem sceny. Wszędzie zawsze były tylko nakazy, zakazy itd. itp. Nie wiem jak określić już słowami człowieka o ksywie comankh bo w moim oczach to już nawet nie jest lamer. Nie rozumiem comankh dlaczego najpierw się grzecznie nie zapytasz czy możesz się wtrącić w rozmowę ludzi ze sceny, tylko walisz prosto z mostu ? Przypomnę ci twój wpis na forum "My nie chcemy takich ludzi jak Buddha na scenie", więc mam rozumieć, że "my" czyli "ty", tak ? Ty siebie uważasz za scenowca, skoro pojechałeś na silesia party i nawet nic nie wystawiłeś w compo, nic nie zrobiłeś dla sceny od 18 lat bo zapewne sobie myślisz, że to ci się nie opłaca, więc jaki z ciebie scenowiec ? . Z tego co wyczytałem to jedyny problem dla ccomankh'a i dołek to było wydanie paru groszy na 6 piw i dojazd na party + wejściówka . Ja jak widzisz nie pojechałem bo po kilku akcjach to szybko zrozumiałem, że to już nie jest ta sama scena co kiedyś, dla mnie już od jakiegoś czasu nie ma sceny, jest tylko reklama ludzi niedouczonych, którzy próbują się wybić za jej pośrednictwem, którzy chcą zarobić, ale nie wiedzą jak, więc łapią się jak tonący brzytwy i robią ze sceny jakiś komercyjny szajs