U zarania dziejów... gdzieś w roku 1986-1988 w jedym salonie widziałem gierkę w której kierując właśnie rycerzykiem chodziło się po labiryncie, załatwiało rozmaitych przeciwników... do wyjścia z labiryntu należało znaleźć klucz i z nim wędrowało się do bramy. Jeśli starczyło czasu to jeszcze warto było znaleźć skrynię ze skarbem - np. kilof do zniszczenia jednej ścianki, miksturę... itp. Na przejście każdej planszy był określony czas, po jego upływie pojawiały sie ogniste kule którym nic nie można było zrobić, a one nam i owszem. Czy może znacie tytuł tego cuda? Hmm... gra może jest późniejsza... Widok był klasycznie z góry. Pełne 2D
