Co do Yogiego, to miał misiek szczęście do gier. Moja ulubiona to wlasnie "Yogi's Great Escape" z genialnym intro (miski przesuwajace napisy) i jeszcze lepsza muzyka. Tak naprawde muzyki brakowalo w samej rozgrywce. A gra byla wymagajaca (nie wiem, jak by to bylo teraz, ale za dzieciaka ten uplywajacy czas mial znaczenie). Uparlem sie wtedy, ze gre przejde. Pamietam, ze popelnienie kilku bledow na planszy, kiedy trzeba bylo sie wracac, nie pozwalalo zdazyc. Ale w koncu sie udalo i byl etap "balonowy", jeden z dziwniejszych w grach. To dopiero byl hardkor

Zatem gra genialna.
"Greed Monster" tez swietny - glowny powod, by podlaczyc C64 pod kolorowy telewizor, bo na monochromatycznym monitorku nie dalo sie rozroznic kolorow kluczy

Postacie znane z kreskowki (El Kopyto, czy jak on sie tam zwal, na scenie przed mikrofonem). Dla mnie niejasny byl sposob, w jaki sie ta gra konczyla - dziwna plansza z potworem i lóżkiem, jesli dobrze pamietam. Gralismy w to z siostra na okraglo, oczywiscie z "unlimited energy". Nie wiem, czy ktokolwiek gral w to inaczej
