Witam
Na moim commodorku praktycznie spędziłem całą młodość i wiele nieprzespanych nocy. Słynną mydelniczkę z brązowymi klawiszami przywiózł mi jeszcze wujek z NRF na początku lat 80-tych. Ostatnio, zachęcony coraz to ciekawszymi pomysłami typu C64 Ultimate, pięknymi demami czy choćby możliwością zgrywania gier z PC przez adapter kasetowy, postanowiłem przytachać pożółkłego kompa z piwnicy i powspominać stare, dobre czasy.
Podłączyłem, wczytałem kilka gierek, wszystko wyglądało ok. Parę klawiszy (w tym spacja) bardzo ciężko chodziło, trzeba było je dość mocno nacisnąć, by cokolwiek po nich pojawiło się na ekranie. Rozebrałem potem kompa, dokładnie wyczyściłem, odkurzyłem, wybieliłem nawet obudowę i klawisze perhydrolem tak, że C64 wygląda teraz jak nowy. Po złożeniu klawisze pięknie działają, wszystkie, z wyjątkiem spacji, którą nadal trzeba było naprawdę mocno wcisnąć, by zadziałała. Ostatnio nawet tak mocne wciskanie nie powoduje pojawienia się na ekranie odstępu, mam nadzieję, że przez rozwiązanie siłowe czegoś tam nie spierniczyłem....
Mam do Was pytanie: czy macie jakiś sposób na tę wredną spację? Czy mam spróbować porozkręcać te małe śrubeczki, widoczne po otwarciu obudowy na płytce od samej klawiatury i zajrzeć do styków? Czy spróbować przeczyścić te styki i czy istnieją może do tego jakieś preparaty (może zwykły, 96% spirytus)? Trochę boję się za to brać, by czegoś jeszcze bardziej nie zepsuć, wszak reszta działa b.d.b.. Czy może to coś poważniejszego i siadł jakiś scalak albo inny układ? niestety, kompletnie nie znam się na elektronice.
Szkoda by było komputerka z powodu jednego, ale za to jak ważnego klawisza. Bo co innego, gdyby zepsuł się jakiś mało potrzebny, np. "pi". No, ale bez spacji - jak bez ręki! Z góry dzięki za odpowiedź. Pozdrawiam.