Dizklajmer: niniejszy post powstał pod wpływem dyskusji z sajmosią, który z uporem godnym maniaka wykłócał się ze mną w tym wątku
http://c64power.com/forumng/index.php?topic=8041.msg106445;topicseen#msg106445. Ponieważ nie ma racji, kilkukrotnie dałem mu możliwość przyznania, że jednak się myli, lub bodaj stwierdzenia „no wiem, wiem, ale tak tylko się chciałem z tobą poprzekomarzać”. Nie skorzystał. Tak więc czuję się upoważniony do jechania po sajmosi jak po łysej kobyle i jeśli moderacji przyjdzie do głowy dać mi za „szkalowanie” (sic) samojsi bana, będzie to pierwszy i ostatni odcinek kursu programowania w Atalanie. Wiecie, misie – mam już od Was wszystkie bebechy do mojej emkadwójki, więc będzie mi to wisieć i powiewać. A więc – do dzieła!
Disklajmer dwa: wszystkich zainteresowanych programowaniem zapewniam, że osobiście wolałbym zacząć ten kurs o pokazania jak zrobić coś FAJNEGO. Jeśli nie Tetrisa albo nowego klona Breakouta, to przynajmniej lecącego balonika z literką C=. Wiecie, coś UŻYTECZNEGO. No ale że się stało, jak się stało, pierwsza lekcja programowania w Atalanie pokaże coś totalnie z dupy – otwieranie ramek.
„Otwieranie ramek? A na chuj mi otwieranie ramek?” – może zapytać czytelnik, któremu marzy się stworzenie własnej bazy danych, „Pirates! 2” albo „Zac McKracken And Slavic Monkeyspankers”? No, cóż – szczerze powiedziawszy, odpowiedzieć mogę tylko „Kurwa, nie mam zielonego pojęcia, ale pytajcie sajmosi”. A wcześniej możecie zapytać, jak do tego doszło. No cóż, pozwólcie, że posłużę się analogią.
Załóżmy, że jesteś sobie na forum o odchudzaniu i pewnego dnia wysmarowujesz posta:
„Hej grubasy! A może by tak zamiast biegać po chodnikach i wkurwiać ludzi, powspinalibyśmy śię po schodach na 30 piętro Pałacu Kultury i Nauki? Nie dość, że spalimy kalorie, to będziemy mieli jeszcze ładne nóżki!”
No i na tego posta otrzymujesz taką odpowiedź:
„Bez sensu, tak się nie da”.
Dziwne. Chwilę się zastanawiasz. Mam nogi? Mam. Pałac Kultury ma klatkę schodową? Ma. Jest trzydzieste piętro? Jest. No to o co kamą?
„Twoje niezrozumienie wynika z nieznajomości architektury” – wyjaśnia interlokutor w odpowiedzi na pytanie czemu się nie da.
I nagle cię oświeca! Rozmawiasz z idiotą! I to nie zwyczajnym, bo takiego po prostu skwitowałbyś wzruszeniem ramion, ale z tym rodzajem idioty, co to „w dupie był i gówno widział”. Rodzaj ten ma to do siebie, że swoją głupotą się wręcz szczyci i nie traci żadnej okazji, aby pokazywać z dumą innym, jaki to jest głupi. A z takimi można się już czasem pobawić. Indagowany dalej wyjaśnia więc, że na Pałac Kultury da się wejść, ale tylko na rękach i trzymając jednocześnie tabliczkę „Kancelaria adwokacka (w bramie)”. Oooooj, czyli mamy tu przypadek ciężki!
„A co jeśli wejdę na Pałac Kultury NA NOGACH, tym samym zadając kłam twojej tezie?” – pytasz, ale idiota ma na to gotową odpowiedź:
„Ale na pewno nie wejdziesz na Pałac Kultury na nogach i trzymając jednocześnie tabliczkę „Kancelaria adwokacka (w bramie)”
„Ooooo, a to dlaczego?” – pytasz, bo w zasadzie lubisz śmiesznych idiotów.
„Aaaaaa, bo timingi nie będą się zgadzać” – odpowiada idiota.
Mmmm… Aha… Noooo, taaaaak… Wobec tego zadajesz pytanie:
„Ale czy ta tabliczka jest na pewno potrzebna?”
„Jest niezbędna!” – odpowiada idiota.
„No dobrze” – mówisz – „wejdę z tą tabliczką, pod warunkiem, że ma to jakikolwiek sens. Ktoś już to robił?”
„Ooooo, tak” – odpowiada itiota – „Adam Kubica na skoczni mamuciej w Jeleniej Górze”.
„Czyli jeśli wejdę na nogach i z tabliczką, przyznasz, że odchudzanie w ten sposób ma sens?”
„Nie ma obawy. Nie wejdziesz!”
No i co robicie w takiej sytuacji? Możecie oczywiście powiedzieć, że tylko idiota da się podpuścić idiocie.
Wobec czego muszę z przykrością przyznać – tak, jestem idiotą!
A teraz do rzeczy: