pamietam jak wciagnalem Mr.Q na \'szerokie wody\' i jak znalazlem w jego osobie bardzo [bardzo!] zdolnego kodera, ktory mial bardzo elastyczne podejscie do projektow, niszczac panujacy w mojej glowie {wstyd!} i w innych glowach mit, mowiacy o tym, ze jakoby ludzie oglaszajacy sie w przeroznych pismach, czy slawenej \'telegazecie\' nalezeli to do niszy tzw. \'podsceny\'. Wiele osob tylko w taki sposob moglo nawiazac kontakt, ewoluowac, tworzyc pozniej rzeczy na poziomie, w tych czasach srodowisko scenowe bywalo czasami dosyc \'hermetyczne\', mialo to zarowno dobre jak i zle strony. Stare \'wygostwo\' przymruzonym okiem patrzylo na newcomerow, po czasie otwierajac zdumione oczy, przekazujac im \'paleczke\' prowadzenia na chartsach, w pozniejszym okresie sceny. Tak drzewiej bywalo.