Magnetofon to była konieczność ze względów finansowych. Stacja kosztowała wtedy tyle samo co komcio (w 1993 roku - ok 2.5mln). Jak już się ograło wszystko z tych 40 zestawów gier na kasecie, które można było kupić w sklepie komputerowym, to komcio trafiał do szafy, na strych itp. Na niektórych kasetach mieliśmy wieloetapowe gry z dysku pociachane Action Replayem, co odbierało ochotę do grania. A części nie dało się tak zrobić ze względu na turboloadery (chociaż czasami wystarczyło wejść do freezerki, wyłączyć i włączyć stację, a potem zrzucać na dysk, tylko wtedy żeby zgrać następny etap trzeba było ładować grę od początku).
Po etapie fascynacji graniem, zapał wygasał bo więcej się nie dawało zrobić.
Teraz też po 2 tygodniach/miesiącu wróci na do owej szafy. Takie to comeback'i.
Takie moje zdanie, na temat wspaniałości magnetofonu.
Acha, scenowanie z magnetofonem też raczej odpadało. Chociaż... był podobno fenomen "sceny telegazeciarzy".