O, Gyruss, moja ulubiona strzelanka kosmiczna. W zasadzie to prawie jedyna, w jaką grałem. Mało dynamiczna, więc mój refleks szachisty dawał radę;) Ale też fajny klimacik - muzyka klasyczna, jakieś takie realne podejście do tematu (tzn. układ słoneczny)... jakoś tam melancholijnie mnie to usposabiało. Inna sprawa, że nie wiem, co ma wspólnego melancholia z shoot`em upami;)