W porządku.
W dniu dzisiejszym postanowiłem, że wycofuję się ze swojej roli. Naprawdę myślałem, że skoro nikomu się nie chce, to może ja pomogę.
Niestety nie mam siły na odpowiadanie na hejt który spotkał mnie jako reakcja na tę decyzję. Są powody dlaczego w życiu zawodowym pracuję z ludźmi, a nie jako informatyk czy programista. Jednym z tych powodów jest większa wrażliwość na drugiego człowieka, większa empatyczność. Niestety, to też powoduje że bardziej dotykają mnie osobiście zawiść, nienawiść ze strony innych ludzi. W chwili obecnej ze względu na wystarczająco duże stresy w moim "prawdziwym" życiu nie mogę sobie pozwolić na branie więcej na klatę niż jestem w stanie udźwignąć. Babranie się w tym co spotkało mnie tutaj od niedzieli wieczór to jednak za dużo jak na moje siły. Nie chce mi się dyskutować bez końca i tłumaczyć, że chęć bycia coraz lepszym w scenowej działalności, co staram się robić od 25 lat, to nie jest to samo co "parcie na szkło" kogoś kto nie ma żadnych talentów. Ja niestety pewne talenty mam i nie wstydzę się tego. Na wielu "kreatywnych" polach mam pewne sukcesy które mnie cieszą i których nikt mi nie odbierze. Są to sukcesy obiektywne - wydane płyty, zagrane koncerty, ścieżki dźwiękowe do filmów i gier oraz inne rzeczy. Osiągnąłem to, pomimo tego iż od początku ludzie mówili mi, że moje zaki na sidzie są chujowe, że nie umiem komponować, śmiano się z nich - na Visual Party mój debiutancki zak na compo puszczano dwa razy, bo orgowie za pierwszym razem myśleli że coś się zjebało. Trwa to zresztą do dzisiaj, co widać na przykładzie deepsid od JCH. Od zawsze opinie ludzi którzy nie rozumieli tego co tworzę starałem się mieć w dupie, chociaż nie zawsze mi to wychodziło, niestety. Zamiast tego, od tych 25 lat przyjaźnię się z ludźmi którzy doceniają to co robię, mimo iż czasem też tego nie kumają (pozdro elban). To są ludzie z Arise, jedynej grupy w której jestem nieprzerwanie od 25 lat.
Jestem dumny z tego że jako człowiekowi bez wykształcenia muzycznego udało mi się wyjść ze swoją muzyką poza C64 i osiągnąć coś w świecie "normalnej" muzyki. Obiektywnie, niewielu z muzyków komodorowskich, w tym Ci uznawani za najlepszych na scenie, może to samo o sobie powiedzieć. Na scenie też uważam że coś tam osiągnąłem, wypuściłem rzeczy z których mogę być dumny. Przynajmniej próbowałem - próbowaliśmy! - robić rzeczy nieco inaczej - pierwsza Biba, Pro Memoria 3, nasze DVD, chociaż ta "inność" zawsze była kontrowersyjna. Cieszę się że razem z grupą doszliśmy do pewnej pozycji na scenie, co zawsze było efektem tego że działamy wspólnie, nawet jeżeli przy poszczególnych produkcjach nie uczestniczą wszyscy, albo ktoś robi coś solo, to cieszymy się tym razem.
Mam też swoje życie zawodowe, które przynosi mi wiele satysfakcji, chociaż wybrałem sobie wymagający kierunek kariery. Dlatego rozpierdala mnie gdy ktoś pisze że wziąłem na siebie moderowanie tego forum dla "sławy" i "sukcesu". Przepraszam że to napiszę, na pewno się ktoś obrazi, ale naprawdę, na boga, jaki fejm??? To jest tak abstrakcyjne że aż śmieszne. Zajebisty to lans na te 30? 50? osób które tutaj aktywnie się udziela. I drugie tyle na c64scene. Ludzie, dystansu kurwa, dystansu bo wszyscy pomrzemy. Ja właśnie zdecydowałem, że muszę z powrotem nabrać tego dystansu. Wrócić do robienia swojego. Czasu i chęci które planowałem poświęcić tutaj, nikt nie docenił i nie doceni. Więc, chuj z tym. Niech modem zostanie jedyny drugi kandydat, czyli Kisiel.
Raf, zmień proszę moje uprawnienia. Konta nie usuwaj, może jeszcze ktoś tu kiedyś przyjdzie z jakimiś kolejnymi zarzutami pod moim adresem, i trzeba będzie coś napisać.
Powodzenia i dzięki dla tych paru osób, które chciały przynajmniej na początku dać mi jakiś kredyt zaufania.
Dzięki Raf za szansę, którą wiem dałeś mi trochę wbrew sobie. Sorry, nie wyszło.
Pozostali których ta wieść ucieszy, możecie już turlać gruchę że wackowi coś znów nie wyszło i jest jebanym cieniasem. Bawcie się dobrze.