Wygrana Wacka przez cheatowanie wotek na xero, upublicznione przez Kisiela.
No dobra Raf i Kisiel, skoro już przekroczyliście tę magiczną granicę, to w taki razie kończymy żarty i rozmawiamy poważnie.
Raf, proszę abyś udostępnił do publicznej wiadomości skany wszystkich votek wypełnionych na party, spróbujmy udowodnić że było właśnie tak jak napisał Kisiel. Że Wacek czitował kserując wotki.
Tylko mam prośbę, jeżeli okaże się że Wacek nie czitował kserując wotki, to chciałbym abyś za oskarżenie tego kalibru wypierdolił w końcu Kisiela ze swojego forum. Jeżdżę na party od 23 lat, w ostatnich 10+ latach bawię się w organizatora, wspieram organizację różnych scenowych wydarzeń, czasem nawet liczę głosy na tych imprezach. I taki zarzut to dla mnie nie jest kolejna plwocina kolesia z problemami, tylko bardzo poważny zarzut, którego nie zamierzam lekceważyć. Uważam że to kwestia honorowa, mam nadzieję że nie tylko ja.
Generalnie najśmieśniejsze jest to, że w ogóle nie wypełniłem i nie oddałem swojej votki. Zacząłem ją wypełniać na musiccompo siedząc z tyłu, oceniłem chyba ze 2 zaki, po czym stwierdziłem że trzebaby nagrać democompo na kamerę, więc przesiadłem się do przodu ze statywem i do końca kompotów SIEDZIAŁEM 2 METRY W LEWO OD WSZYSTKICH ORGÓW. Czekając na odpalenie się naszego dema i klasycznie stresując "pójdzie, nie pójdzie", nie miałem nawet kiedy wypełniać votki (która została gdzieś na stole z tyłu). Po zakończeniu democompo natomiast, co zapewne widziała niejedna osoba, poleciałem na scenę przygotowywać sprzęt do grania, i kolejne 30 minut spędziłem na niej, walcząc z brakiem zasilania po stronie klubu. A potem to już grałem. W tym czasie Raf i Odyn liczyli już voty...
Druga sprawa, to znaczy moje "latanie za narzekającymi orgami" też jest dosyć zabawna, bo wyglądało to tak że siedziałem w przedsionku i wrzucałem moje demo i intro na csdb. Obok mnie dosiadł się Noise i zaczął opowiadać mi o różnych rzeczach, między innymi o swoich odczuciach co do organizacji tego party. Za kilka chwili po drugiej stronie dosiedli się inni ludzie i rozmowa potoczyła się szerzej. Rozumiem że w oczach kisiela mój błąd polegał na tym, że powinienem od razu powiedzieć do Noisa "spierdalaj stąd nie będę cię słuchał" czy coś w tym stylu, no cóż problem w tym że moja matka nieco inaczej mnie chowała.
Generalnie (wiem, powtarzam się), chciałbym Wam obu bardzo podziękować. Sprawiliście, iż te 3 tygodnie po party mam uczucie, że na chuj mi to było. Generalnie nie wiem po co 6 miesięcy składaliśmy pierwsze od 5 lat dyskowe demo i puściliśmy je na Waszym party, a nie na jednym z wielu innych polskich multi albo na najbliższym gubbdata. Wydawało mi się że jest to ważne. Generalnie nie wiem po co agitowałem żeby robić dema na silezję na demontażu, po co się publicznie deklarowałem wtedy. Generalnie nie wiem po co gadałem z elysium na xie o tym żeby wystawili demo na silezję (tu faktycznie, na chuj się to zdało bo ostatecznie wiadomo jak wyszło). Jak już obiecałem że zagram, to generalnie nie wiem czemu nie wziąłem po prostu wałków które grałem na X, tylko jak jakiś pojeb, żeby uczcić Wasze (pierwsze POLSKIE od wielu lat) demoparty, wymyśliłem sobie miks wyłącznie z POLSKICH zaków, a następnie przez dobry tydzień siedziałem po nocach i przygotowywałem te kawałki żeby je na Waszym party zagrać. Generalnie nie wiem po co robiłem baner 1x2m, jak się okazało jedyny taki na party, i nie wiadomo po co tłukliśmy sie z chłopakami z komodorkiem, monitorem, sprzętem do grania, laptopami i innymi rzeczami przez pół Polski (a Mojzesh z Londynu). Generalnie nie wiem, po co w sobotę rano, zamiast siedzieć i pić piwo, robiłem jeszcze czterokilówkę żeby było więcej releasów na party. Tak wiem, chuj zrobiłem dla tego party. Mogłem więcej. Mogłem rzucić robotę, rozstać sie z żoną i dzieciakiem, zrezygnować z zabiegów związanych ze zdrowiem i zrobić dwa dema. I zaka. Może wtedy byłoby ENOUGH. Może wtedy zasługiwałbym na ten szacunek, którego podobno skąpię Rafowi, Odynowi, Kisielowi i Noisowi odnośnie tego party. Pewnie na taką właśnie wdzięczność zasłużyłem.
W takich momentach jak ten zadaję sobie często pytanie - na chuj w sumie mi ta scena? Po co do zmartwień związanych z robotą, domem, zdrowiem, dokładam sobie jeszcze jakieś kurwa wojenki z typami których widzę raz do roku i którzy generalnie nie potrafią wygenerować z siebie podstaw ludzkiej uprzejmości do mojej osoby? To jest ten etos demosceny, który próbuję wytłumaczyć czasem ludziom spoza niej? Subkultura, sztuka, rywalizacja, przekraczanie granic, friendship? Ludzie którzy z jakichś chorych powodów utopiliby mnie w szklance wody? Faktycznie, puknąć się w głowę, stary, mam prawie 40 lat i poświęcam czas na robienie czegoś, za co ktoś i tak na mnie napluje, bo ma do mnie jakiś pierdolony uraz którego nie potrafi w sobie przerobić? SRSLY?
Także podsumowując, Kisiel i Raf, zwyciężyliście. Po raz wtóry opuszczam c64power, tym razem wytrzymałem dokładnie 3 tygodnie rzygania żółcią pod moim adresem przez schizola, który na party nie potrafi ze mną szczerze porozmawiać twarzą w twarz, a na tym forum bez krępacji i uzasadnienia wyzywa mnie od debili i chujów (same cytaty). I życzę Wam udanego SP9, raczej chyba beze mnie, bez moich chujowych setów i czitowanych dem. Nie wiem jak reszta arise, ale chyba w końcu dojrzewam do wystawiania i jeżdżenia na multiparty i party za granicą. Tam przynajmniej mnie za to uszanują. Czasem podziękują. Na polskiej scenie za dobre chęci jak widać można co najwyżej dostać po ryju.
Na razie.