C&A Fan 6 (1/2010) fragment wywiadu z Romuald Drahokaupil przeprowadzonym przez Ramosa:
Black Box V.9, zawierający również 32-kilobajtową pamięć, został zbudowany pod koniec 1993 roku i był on ukoronowaniem całej mojej działalności związanej z projektowaniem kartridży oraz pełnym odzwierciedleniem wiedzy nabytej w wyniku ośmioletniej pracy z C64.
Oferował 61 dodatkowych rozkazów. Zawierał nowy, znacznie lepszy program do ustawiania głowicy magnetofonu, nad którym pracowałem długi czas i udoskonalony system zapisu na taśmę TURBO. Nowością była też obsługa stacji dysków, a zwłaszcza szybkie wyświetlanie katalogu dyskowego i dodatkowe rozkazy dyskowe oraz system 15-krotnie przyspieszonego odczytu z dyskietki. Do dyspozycji były dwa zestawy klawiszy funkcyjnych i trzy przełączane ekrany tekstowe, przy czym na dwóch z nich dostępne były polskie litery. System obsługiwał drukarki z wejściem CENTRONICS, które mogły również drukować polskie litery.
Kartridż oferował także specjalną minigrafikę utworzoną z połączonych ośmiu sprite’ów wykorzystującą pole o wymiarach 96 x 42 punkty.
Grafikę tę można było tworzyć w języku BASIC, animować, a także przesuwać za pomocą dżojstika. Black Box V.9 zawierał także nowy program realizujący polifoniczny instrument muzyczny z wieloma możliwościami ustawień i regulacji dźwięku. W czasie jego używania na ekranie była wyświetlana animowana klawiatura fortepianowa. W kartridżu tym umieściłem również rozbudowany system pomocy.
Jedną z najważniejszych cech tego kartridża było to, że miał on wbudowane sprzętowe zabezpieczenie przed podróbką. Zawierał specjalny układ scalony GAL16V8B, który stanowił serce tego zabezpieczenia. Jest to układ, którego struktura może być zaprogramowana elektrycznie (mniej więcej tak samo jak programuje się EPROM). To jest tak, jakby ktoś zamiast projektować i montować jakiś układ elektroniczny, miał już wszystkie potrzebne elementy umieszczone w jednej kości, a jego zadaniem byłoby tylko zaprogramować połączenia między tymi elementami. Tak działa ten GAL. Można w nim wykonać 2048 różnych połączeń, a liczba możliwych kombinacji tych połączeń jest astronomiczna. Układ daje się tak zaprogramować, aby nie można było odkryć, jakie połączenia zostały zrealizowane.
Nawet gdy taką kość się rozetnie i ogląda pod mikroskopem, to i tak nic nie widać, bo te połączenia są realizowane czysto elektrycznie, a nie mechanicznie.
Zabezpieczenie kartridża polegało na tym, że po każdym restarcie systemu specjalny program sprawdzał czy GAL jest podłączony i odpowiednio zaprogramowany. Jeśli test wypadł negatywnie, to komputer się zawieszał. Program ten był zaszyfrowany. Po rozszyfrowaniu do pamięci RAM był on wykonywany i kasowany, a ja zdrowo namieszałem w systemie, aby nie można było się łatwo zorientować, w którym momencie się uruchamiał i jak go ominąć. Ale nawet gdyby komuś to się udało, to kartridż bez właściwie zaprogramowanego układu GAL i tak nie chciał działać. Tego zabezpieczenia wówczas zdaje się nikt nie złamał (choć dziś nie stanowiłoby to problemu) i dlatego kartridż ten nie rozpowszechnił się na całą Polskę, tak jak pozostałe. Niestety, powstał za późno, bo w 1994 roku zainteresowanie komputerem C64 zaczęło mocno spadać i popyt na kartridże mniejszył się do tego stopnia, że doprowadziło to w następnym roku do zaprzestania ich produkcji. Tak więc najlepszy kartridż zdobył najmniejszą popularność. Cóż, tak czasem bywa.
Ciekawe wyzwanie dla koderów (może dekoderów).