(
edit: odpowiedz kierowana do Shango.)
To zalezy, o jakim "rynku" muzycznym mowisz. To nie lata 60-te, 70-te, czy 80-te, ze liczy sie wylacznie "talent", jakkolwiek rozumiany. "Wydawanie plyty" rozgrywa sie dla roznych osob na zupelnie innych plaszczyznach i w zaden sposob nie gwarantuje "zablysniecia" bez wzgledu na wybitnosc materialu. Vice versa, przy samym uzyciu odpowiednio wysokich srodkow, mozna wyprodukowac "blyszczaca gwiazde", ktora ma z muzyka niewiele wspolnego.
W takim wypadku kompozycja, aranz, mix, produkcja, post-produkcja wykonywana bedzie przez osoby, ktorych nazwiska zamiast z przodu, znajduja sie malym drukiem na credit-liscie, mimo ze do nich nalezy 99,9% zaslugi powstania materialu. "Gwiazdka" podstawia twarz, ewentualnie glos (czesto poddawany kwantyzacji, reartykulizacji, strojeniu itd.) i to wszystko. Okreslenie "gwiazda TVN-u" nie wzielo sie z kalosza. W ich wypadku, sprzedaz fizycznej plyty ma sens i generuje zysk, poniewaz napedzana jest przez mass-media, kampanie reklamowe, billboardy (Natalia Lesz wydala debiutancki album jako MP3 na kartach pamieci z telefonami Samsung: sic!). Nie wspominam nawet, ze owe "wyprodukowane" gwiazdy czesto posiadaja wylacznosc do praw intelektualnych i majatkowych "swoich" produkcji i w oparciu o tantiemy z walkowania utworow w rozglosniach radiowych zjadaja druga smietane z tego samego tortu. Nie bez przypadku mowi sie dzisiaj "branza/przemysl muzyczny", zamiast "sztuka", "scena" itd. O "zysku" z punktu widzenia niszowego, ambitnego autora, mozemy mowic tutaj co najwyzej w mikroskali. Rowniez, nieprawda jest, ze brakuje ambitnych, swiadomych odbiorcow. Brakuje tworcow.
Sam jestem kompozytorem, mam na koncie wydanie kilku pelnoczasowych produkcji i kompilacji, w tym dwie sciezki filmowe. Nie wiem jaka jest Twoja nisza. W moim wypadku (pomijajac fakt, ze muzyka klasyczna nigdy nie szla zbytnio w paradzie z
przemyslem fonograficznym) "sprzedaz" ogranicza sie raczej do zalaczania nagranego materialu przy okazji wystapien koncertowych, ktore sa glowna platforma wymiany dobr artystycznych. Zycie tego polswiata nie rozgrywa sie na plakatach i tabloidach, mimo to ma wiernych i oddanych odbiorcow, ktorzy gotowi sa przejechac spora czesc Polski, czy nawet Europy, by posluchac dobrze poprowadzonego koncertu.
To, co chcialem przekazac, to ze "wydanie plyty" dla Moniki Brodki, Bjørna Lynne, czy Michala Mierzejewskiego bedzie wykonaniem trzech, zupelnie roznych roszad. "Zabawa" w mikro/makroplatnosci, ma w zestawieniu z promocja personalna znaczenie drugorzedne.
"Ostatecznie wszystko jest rynkiem", czy jak to tam bylo.
![\"\" \"\"](\"http://www.c64power.com/forum/img/smilies/wink.gif\")