(...) i mam co chciałem ale ....
Ma ktoś z was też takie ale... ?
To niestety konieczne następstwo procesu starzenia się. Kiedy byliśmy dziećmi, prezent w postaci komputera (np pod choinkę)
powodował, że przez wiele nocy nie mogliśmy zasnąć, czekając z niecierpliwością aby jak najszybciej przyszedł nowy dzień,
aby wstać i znowu podłączyć komputer do TV.
Posiadanie komputera nie tylko umożliwiało nam niesamowitą światową rozrywkę, ale także lokowało nas w gronie podwórkowej elity.
To jest właśnie główny powód produkcji endorfin - weszliśmy w posiadanie czegoś, co było ogólnie bardzo trudno dostępne.
Sami jako dzieci nie bylibyśmy w stanie tego sobie kupić nawet gdybyśmy zamiast chodzić do szkoły, kręcili się po śmietnikach całymi dniami
i zbierali butelki, aby później je sprzedać w punkcie skupu.
Zupełnie inną (czyli słabszą) radość odczuwalibyśmy gdyby zakup komputera w tamtych czasach był finansowany z naszej kieszeni
tym bardziej z pieniędzy na które sami zarobiliśmy.
Wyobraźmy sobie, że mamy kasę i pojawia się dylemat - czy wydać 30.000 PLN na komputer który będzie służył rozrywce lub na auto.
W takim wypadku radość jest już na zupełnie innym poziomie.
Sam osobiście nakupiłem wiele gratów, mam teraz wszystko co wtedy pragnąłem mieć i mogłem o tym tylko pomarzyć. Patrzę na to, kładę dłonie na
klawiaturach, podłączę na chwilę i po 5 minutach wyłączam bo nie mam czasu, albo po prostu rzeczywistość okazała się bardziej szara niż
to co miałem w swojej wyobraźni.